Humor
Idzie zajączek lasem i kuleje na jedna nogę. Spotyka go drugi zajączek i pyta:
- Co się stało?
- Myśliwy.
- Postrzelił?
- Nie, nadepnął.
&&&
"Mąż telefonuje z polowania do domu:
- Kochanie, będę za dwie godziny w domu.
Po powrocie żona pyta:
- No i jak tam łowy?
- Przez miesiąc nie będziemy kupować mięsa.
- A co upolowałeś? Jelenia?
- Nie.
- Dzika ?
- Nie. Przepiłem całą pensje.."
&&&
Myśliwy opowiada znajomym swoje wspomnienia z
ostatniego polowania:
-Nagle wprost na mnie idzie Sarna Stanęła 10 metrów
ode mnie. Strzelam, ona ani drgnie. Strzelam drugi raz, trzeci...
Strzeliłem 15 razy, a ona dalej stoi. I wiecie, dlaczego ona tak
stała? Bo była głucha jak pień!
&&&
Dwaj myśliiwi na polowaniu. Nagle jedne pada, nie oddycha, zawał, wylew nie wiadomo co. Kolega wzywa pomoc przez komórkę. - Mój kolega nie żyje, co mam robić woła. - Niech się pan uspokoi, przede wszystkim proszę się upewnić, że kolega naprawdę nie żyje - słyszy ze słuchawki. Po chwili rozlega się strzał. - W porządku mówi do telefonu - i co dalej???
&&&
Tak myślistwo to choroba, męczy bardziej niż wątroba
Gdy się człowiek na nią zarazi, nawet lekarz nie poradzi
Nie pomogą także zioła, gdy zew krwi do lasu woła
I choć w kościach coś mnie łamie i reumatyzm skręca ramię
I choć w piersiach tchu brakuje, to myśliwy się szykuje:
wkłada ciepłe kalesony, bo noc może być ze szronem
i myśliwskie wdziewa łachy, bierze ciężkie sztucer w szafy,
do kieszeni nóż, latarkę i na zapas kulek parkę
pod lornetką zgina szyję, wzdycha, sapie, ledwo żyje
w jedna rękę bierze stołek, w drugą do podparcia kołek,
jeszcze paskiem kurtkę ściska, przez drzwi z trudem się przeciska,
i jak wielbłąd objuczony brnie z mozołem przez zagony.
To nie koniec tej męczarni: noc jest czarna dzik tez czarny!
Słychać jak ziemniaki chrupie, myśliwego mając w ...głębokim poważaniu
Słucha dzika więc myśliwy i …. to starczy, jest szczęśliwy!
Trwa to długo, bolą nogi, a że stoi pośród drogi
Stołek cicho więc rozkłada i z westchnieniem ulgi siada
A podpórka zapomniana, z trzaskiem spada na kolana!
Słychać szpetną klątwę dzika, potem tętem i dzik znika
A myśliwy syczy: draniu!
i... już jest po polowaniu!
&&&
Pewnego razu przyjechał nowobogacki myśliwy (no wiecie sprzętu kupa GPS-y noktowizory,kamery termowizyjne ,broni masa różnego kalibru fura jak marzenie wszystko z górnej półki )do Zakopca zapolować na niedźwiedzie ,zapytał kto może go podprowadzić ,okazało się że jest taki jeden mieszka w chałupie na zadupiu ,więc gostek jedzie się umówić ,z chałupiny wyłazi chłopisko jak dąb śliwowicy odór a za nim mały kundelek Reksio,gość wyłuskał o co chodzi że na niedźwiedzia chciał ,że ma sprzęt i kasę , baca zgodził się i kazał być skoro świt koło chałupy, gościowi polecił zabrać tylko dubeltówkę . Rano się spotykają baca wyłazi jeszcze wczorajszy a z nim ten mały kundelek i poszli w las tropić misia , gostkowi nie dawało spokoju jak to będzię wyglądało i pyta bace :
Baco ,to ja taszczę te wszystkie sprzęty za ciężką kasę a wy mi każecie tylko ta dubeltówkę jak my tego niedźwiedzia upolujemy????
a widzicie panocku to jet tak niedźwiedzia znojdziemy wy se to flinte nabijecie potem jo go zagonnie na smreka i wleze za nim, tak bede smreka trzonchoł aż niedźwiedź sleci a ten mały Reksio jest niewyżyty sexualnie i tego niedźwiedzia zadupcy na śmierć
no dobra Baco to po co mi ta dubeltówka
aaaaa widzicie!!!! bo jak by sie okazało że niedźwiedź bedzie szprytny i jo zlece to szybko trzeba Reksia zastrzelić !!!